Rząd zadecydował ile będą zarabiać Polacy w 2023 roku

W dniu dzisiejszym Rada Ministrów zajęła się projektem ustawy dotyczącej minimalnego wynagrodzenia w roku 2023. Pierwotnie projekt rozporządzenia odnośnie płacy minimalnej zakładał dwie podwyżki w roku 2023. Zgodnie z projektem minimalne wynagrodzenie od 1 stycznia 2023 roku miało wynosić 3383 zł brutto, zaś od 1 lipca 3450 zł brutto. Jak się jednak okazało politycy poszli o krok dalej. Zgodnie z przyjętym dzisiaj rozporządzeniem płaca minimalna wzrośnie do 3490 zł brutto od 1 stycznia, i 3600 zł brutto od 1 lipca 2023. Taka decyzja może mieć poważne konsekwencje gospodarcze.

Dobrze, czy źle

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wzrost wynagrodzenia minimalnego jest korzystnym zjawiskiem. Jednak ostateczne liczy się to jaką wartość realnie ma wynagrodzenie, a nie ile ono wynosi nominalnie. Kilkanaście ostatnich miesięcy to okres niezwykle wysokiej i dotkliwej inflacji, który niekorzystnie wpływa na na siłę nabywczą pensji Polaków. I właśnie ta wysoko inflacja jest podawana przez rząd jako jeden z powodów dlaczego podjęto decyzję o tak znaczącym wzroście pensji minimalnej. Przypomnijmy tylko, że obecnie pensja minimalna wynosi 3010 zł brutto. Oznacza to, że od 1 lipca będzie ona wynosić aż ponad 19% więcej niż obecnie. Trzeba jednak mieć świadomość, że tak gwałtowne ruchy mogą mieć negatywne skutki.

Uderzenie w przedsiębiorców i rynek pracy

Tuż po ogłoszeniu przez Rade Ministrów rozporządzenia o wynagrodzeniu minimalnym do decyzji tej odniosła się Konfederacja Lewiatan. Pracodawcy zrzeszeni w tej organizacji nie mają wątpliwości, że decyzja podjęta przez rząd przyniesie negatywne skutki dla rynku pracy. Wskazują ta to, że w obliczy galopującej inflacji i kryzysu związanego z cenami energii decyzja ta uderzy bezpośrednio w przedsiębiorców. Warto zwrócić uwagę, że Rząd postanowił podnieść minimalne wynagrodzenie nawet bardziej niż to proponowały Związki Zawodowe reprezentowane w Radzie Dialogu Społecznego. Już niedługo może się okazać, że w wyniku tej decyzji spirala płacowo-cenowa zacznie się jeszcze mocniej nakręcać. Ponadto część pracodawców może zostać zmuszona do redukcji części etatów by obciąć koszty prowadzenia działalności. Możemy zatem spodziewać się dalszej wysokiej inflacji, a także wzrostu bezrobocia, który byłby pewną negatywną nowością.